poniedziałek, 31 października 2016

Hairvity- w trosce o piękne włosy

Cześć Misie <3

Dzisiaj chcę Wam się przyznać, że mam problem. Problemem tym... są moje włosy. Nie potrafię okiełznać ich niczym innym, niż prostownicą, ale wiadomo, że na dłuższą metę to nie jest zdrowe rozwiązanie. Wystarczy, że spadnie kilka kropel deszczu i mam ten sam efekt, co przed prostowaniem, jak nie gorszy. Nie wspominając już o tym, że prostowanie niszczy.  Akurat nadarzyła mi się okazja, aby przetestować suplement diety Hairvity. Właśnie zaczynam kurację :) Czy produkt mi pomoże? Zobaczymy, a tymczasem zapraszam po więcej szczegółów :)

To, co o swoich włosach napiszę, może wydać się wam dziwne, śmieszne i niedorzeczne, jednak są to fakty potwierdzone przez niejedną fryzjerkę. Szkoda tylko, że żadna z nich nic więcej doradzić mi nie umiała.

Za dzieciaka miałam włosy grube, proste i dobrze układające się. Przyszły czasy nastoletnie i  zaczęły się pojawiać problemy. Moje kłaki zaczęły przypominać fryz Hagrida, szczególnie po deszczu- zaczęły mi się falować i puszyć każdy w inną stronę. Co gorsza, zaczęły robić się suche, matowe i szorstkie. Raz, będąc na podwórku usłyszałam nawet: "Ej patrzcie, ona ma makaron zamiast włosów"!
Co mogłam zrobić jako praktycznie nic nie wiedząca nastolata? Kupić prostownicę! Efekt? Niesamowity- włosy śliskie, lśniące, gładkie jak tafla niezmąconego wiatrem jeziora. Szkoda tylko, że nie pomyślałam, że prostownica także wysusza...
Z biegiem lat, zaczęłam włosy farbować. Najpierw był to odcień ciemnej, głębokiej wiśni, czekolady, aż w końcu doszłam do granatowej kruczej czerni. Po każdym farbowaniu czułam się tak, jakby ktoś zrobił mi przeszczep- to nie były moje włosy! Układały się bosko, wyglądały jeszcze lepiej, nie miałam z nimi żadnego problemu! Niestety, farba schodziła i wszystko wracało do normy. Tak rzecz się ma do dziś, jednak teraz staram się swoim kłaczkom pomagać :)


Suplement Hairvity ma być sposobem na walkę z niesfornym włosiem od środka. Wiem, że przez system korpopracy nie zawsze jestem w stanie dopracować tego co jem i często są to rzeczy paskudne, ale szybkie. Wiem, że samo to może już wpływać na niedożywienie włosa. Dlatego też rozpoczęłam kurację owym suplementem. Oprócz tego oczywiście staram się regularnie olejować włosy, nawilżać końcówki po myciu. Mam nadzieję, że moja wieloletnia walka w końcu zostanie zwieńczona sukcesem, bo naprawdę, zaczyna brakować mi pomysłów.

Tu przyznam od razu- szampony bez SLS sprawiają, że opieka nad tymi włosami to jeszcze większy koszmar- o ich rozczesywaniu nie ma mowy, chyba że miałabym wyrwać sobie 1/3 z i tak już mocno wypadających włosisk.



Skoro o kłaczkach wiecie już wszystko, opowiem Wam o produkcie. Jest on bardzo ładnie opakowany. Tekturowe pudełeczko z plastikową, niebieską otoczką sprawiają, że produkt wygląda naprawdę luksusowo. We wspomnianym opakowaniu znajdziemy mały kartonik, w środku którego znajduje się buteleczka z 60 kapsułkami Hairvity, co starcza na miesięczną kurację. Żeby dostać się do suplementu jest trochę otwierania, przyznaję, ale kto z nas tego nie lubi? :)

Buteleczka, w której finalnie znajduje się produkt, zabezpieczona jest papierową "plombą". Dzięki temu mamy pewność, że nikt tabletek wcześniej nie ruszał. Same tabletki wykonane są bardzo estetycznie, o ile tak można powiedzieć o produktach do zażywania. Są to niebieskie kapsułki z białym logo firmy. Po otwarciu opakowania poczujemy dość intensywny,  kwaśny, przypominający rybę zapach. Nie wiem, czy tylko mnie się on tak kojarzy, ale jak na razie było to pierwsze zaskoczenie. Aby właściwie przejść kurację, należy przyjmować dwie kapsułki dziennie po posiłku przez okres trzech miesięcy.


Drugim elementem zaskoczenia było moje samopoczucie. Nie żebym mdlała czy jechała pod kroplówkę, nic z tych rzeczy- po prostu po zażyciu pierwszej dawki strasznie chciało mi się.. bekać xD Czytałam na kilku innych blogach, że owa sytuacja ma miejsce dość często, nie potrafię jednak wyjaśnić dlaczego. Widocznie jest w suplemencie jakiś składnik, który to wywołuje i tyle.
Teraz może pozwolę sobie na szybciutko przybliżyć Wam skład suplementu:

Na Hairvity składają się najskuteczniejsze witaminy i mikroelementy dobrane tak, by jak najlepiej wpływały na kondycję włosów. Substancje czynne to: kolagen, l-cysteina, l-leucyna, l-walina, l-lizyna, l-metionina, MSM – metylosulfonylometan, witamina C ( kwas L-askorbinowy), ekstrakt ze skrzypu polnego, niacyna (amid kwasu nikotynowego), żelazo (glukonian żelaza II), kwas pantotenowy (D-pantotenian wapnia), witamina B6 (chlorowodorek pirydoksyny), witamina B2 (ryboflawina), witamina B1 (chlorowodorek tiaminy), witamina A (octan retinylu), kwas foliowy (kwas pteroilomonoglutaminowy), biotyna (D-biotyna), witamina D3 (cholekalcyferol), witamina B12 (cyjanokobalamina).


Na dziś to wszystko, co jestem w stanie powiedzieć na temat tego suplementu. Mam zrobione zdjęcia moich włosów przed rozpoczęciem używania Hairvity i zrobię takowe za równo miesiąc. Mam nadzieję, że tak samo jak ja jesteście ciekawi co z tego wyniknie ;) Trzymajcie się cieplutko i piszcie, chętnie odpowiem na Wasze pytania :) 

Buziaki <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję Ci za przeczytanie posta ;)

Podziel się ze mną swoją opinią i zostaw komentarz- każdy z nich napawa mnie chęcią do pisania jeszcze więcej! ;) Dziękuję Ci za wywołanie uśmiechu :)