Cieszę się ogromnie, że moje pierwsze DIY spotkało się z tak pozytywnym odbiorem :) Wobec powyższego postaram się, aby tego typu posty pojawiały się jak najczęściej. Przejdźmy jednak do tematu mojej dzisiejszej rozprawki, która tyczy się francuskiej glinki zielonej od zrobsobiekrem.pl.
Kupiłam 50 gram glinki stacjonarnie, w jednej z wrocławskich mydlarni. Takie opakowanie wyniosło mnie 10 zł. Biorąc pod uwagę, że odeszły mi koszty dostawy, nie było tak źle :) Zakupu dokonałam pod wpływem chwili, tyle się o niej naczytałam, że nie mogłam się oprzeć, dopiero później się dowiedziałam, że kilka ulic dalej jest ich sklep stacjonarny (brawo ja). Zawartość pudełeczka wystarczyć ma na około 10 maseczek.
"Glinka zielona znajduje zastosowanie przede wszystkim w pielęgnacji cery tłustej i trądzikowej. Posiada silne własności odtłuszczające, matujące, oczyszczające i lekko złuszczające skórę. Działa przeciwzapalnie, przyspiesza gojenie skóry, mineralizuje ją i oczyszcza z toksyn.
Glinkę zieloną można używać także jako surowiec do produkcji kremów, mleczek i toników. W kosmetykach powoduje efekt matowienia, absorbuje nadmierną produkcję łoju oraz wzbogaca krem w mikroelementy i sole mineralne".
Na zdjęciu powyżej widzicie jedną płaską łyżeczkę glinki, gotowej do rozrobienia. Przygotowanie z niej maseczki jest bajecznie proste, wystarczy tylko powolutku dolewać do niej wody. W moim przypadku wystarczyła jedna miarka- płaska nakrętka z butelki po wodzie mineralnej -sprzęt alchemiczny z najwyższej półki xD Oba składniki należy mieszać tak długo, aż stworzą jednolitą papkę. Po tym czasie za pomocą pędzelka lub innego aplikatora nakładamy ją na twarz, chroniąc oczywiście włosy, usta i oczy przed kontaktem z maseczką!
Sposób nakładania maski jest bardzo ważny, ja niestety chciałam to zrobić jak najszybciej i zapomniałam całkowicie o jakichkolwiek środkach pomocniczych i nałożyłam ją paluchami :P
Efekt? Kompletnie nieprecyzyjna robota, ale jakoś dałam radę^^ Muszę przyznać, że nakładając ją, miałam wrażenie, że przybieram barwy wojenne/kamuflaż i zaraz ruszę na front, jednak po kilku minutach odkryłam, że wyglądam jak... Fantomas xD (hasztag nomakeup, wybaczcie xD)
Maska bardzo mocno ściąga cerę, ciężko jest się uśmiechnąć, - powinno się ją nawilżać, rozpylając na twarz wodę ze spryskiwacza, lub dodać jakiś olej :) (Dzięki dziewczyny, człowiek całe życie się uczy :D) Na zdjęciu maseczka jest już zaschnięta, co jak się okazało jest niekoniecznie dobrym rozwiązaniem, ale przynajmniej zdjęcie wyszło dobrze xD Maskę należy zmyć pod strumieniem letniej wody przy pomocy gąbeczki do demakijażu.
Po zmyciu, skóra twarzy jest wyraźnie zmatowiona, oczyszczona i ściągnięta. W dotyku jest bardzo przyjemna, lekko wygładzona, a taki efekt utrzymuje się naprawdę dość długo. - wielki ukłon w stronę producenta, 100% racji! Kolejnym atutem tego cudeńka jest jego bezzapachowość. Jeśli macie problemy ze świeceniem się skóry, to jest zdecydowanie coś dla Was :)
Jeżeli nie macie stacjonarnego sklepu, zieloną glinkę francuską możecie nabyć na stronie zrobsobiekrem.pl (KLIK)
Znacie tą maseczkę? Używałyście? Jakie są Wasze odczucia i co jeszcze polecacie ze strony zrobsobiekrem.pl? Czekam na Wasze komentarze :)