wtorek, 13 marca 2018

Trawiaste: Makowo- rozmarynowy żel do mycia twarzy

Hej Miśki :)

Chociaż święta już dawno za nami, chciałabym na chwileczkę wrócić myślami do tamtego czasu. Otóż w grudniu, miałam okazję spotkać się z Karoliną z kanału Nieidealna. Oprócz pokaźnej paki kosmetyków z Balei, dostałam także od niej (i jej drugiej połówki) produkt, który dorwaliśmy podczas Jarmarku Bożonarodzeniowego. Mowa o makowo-rozmarynowym żelu do mycia twarzy marki Trawiaste. Choć w ubiegłych latach widziałam stoisko tej marki, nigdy wcześniej nie skusiłam się na zakup. Co o nim sądzę?
Zaczniemy klasycznie - opakowaniem. Przezroczysta, szklana buteleczka zwyczajnie zatkana małym korkiem. Do tego bardzo minimalistyczna etykieta, na której znajdziemy większość przydatnych nam informacji. No i ten kolor i wyraźne drobinki! Piękno tkwi w prostocie :) Naprawdę, urzekł mnie ten minimalizm. Czy Wam też od razu kojarzy się to z kosmetykiem naturalnym i ekologicznym? Sam skład także jest bardzo przyjazny: Woda, Mak, Rozmaryn, Olej z maku polnego, owoc kasztanowca, żywica z mirtu, masło cupuacu, ocet jabłkowy, żywica świerkowa, gliceryna roślinna, lukrecja, glinka niebieska, olejek rozmarynowy, glukozyd kokosowy, guma ksantanowa. I to tyle :)
Produkt wykonywany jest metodą fermentacji, dlatego przy pierwszym otwarciu możemy usłyszeć charakterystyczne "syknięcie". Z tego samego powodu termin ważności kosmetyku wynosi jedynie 2 miesiące od momentu jego pierwszego otwarcia. Zdecydowanie żałuję, że jest to tak krótki okres czasu. Szczególnie, że produkt jest bardzo wydajny i wcale dużo go nie trzeba, żeby doczyścić całą twarz. Gdyby nie fakt, że można stosować go zarówno jako żel do mycia i demakijażu, peeling a także maseczkę, naprawdę bałabym się, że nie zdążę go zdenkować.
Po otwarciu opakowania, w łazience rozlega się bardzo przyjemny leśno-ziołowy zapach, który po użyciu kosmetyku, zostaje na twarzy jeszcze przez dłuższą chwilę. Nie jest on jednak w żaden sposób drażniący - wręcz przeciwnie, daje uczucie ukojenia. By w pełni cieszyć się z jego możliwości, nabieram na dłoń odrobinę produktu (proponuję kroplę wielkości orzecha włoskiego) i nakładam ją na zwilżoną twarz. Ja zazwyczaj najpierw wykonuję mycie + peelingujący masaż kolistymi ruchami, następnie spłukuję i kolejną porcję żelu pozostawiam jako maseczkę. Trzymam ją tak około 3-4 minuty, po czym spłukuję letnią wodą.
Po pierwszym użyciu, czułam chłód, z czasem jednak odczucie to ustąpiło. Myślę, że był to właśnie proces dogłębnego oczyszczania porów, a także efekt jaki niesie za sobą używanie ekstraktów z owoców natury. Bardzo spodobała mi się moja twarz. Już po kilku podejściach do tego gagatka zauważyłam, że mam mniej wyprysków, skóra mi promienieje i jest niesamowicie gładka ;) Pozbyłam się także tego nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia, które każda z nas najpewniej zna z użytkowania kosmetyków drogeryjnych. Cena produktu to 45 złotych za 100 ml. Dość duża, jednak nie nieosiągalna :) Coś czuję, że w okresie przedświątecznym będę rozważała jego ponowny zakup.

Jakie są Wasze ulubione kosmetyki naturalne?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję Ci za przeczytanie posta ;)

Podziel się ze mną swoją opinią i zostaw komentarz- każdy z nich napawa mnie chęcią do pisania jeszcze więcej! ;) Dziękuję Ci za wywołanie uśmiechu :)