czwartek, 12 stycznia 2017

Aloesowego Nowego Roku! - Holika Holika 99% Aloe Soothing Gel

Hej Misiaki :)

Z lekkim poślizgiem, ale gorącym sercem witam Was w nowym, 2017 roku ;) Mam nadzieję, że zaczął się dla Was szampańsko i macie mnóstwo sił na odkrywanie ze mną kosmetycznych nowinek. Postanowiłam wejść w ten nowy etap, nowy czas na blogu z czymś zupełnie nowym, czego u mnie na bank nie widzieliście. Na razie będzie to pierwszy azjatycki kosmetyk :) Dziś, pobawimy się w misia Koala i poznamy dobroczynne właściwości aloesowego żelu Holika Holika 99% Aloe Soothing Gel, zapraszam! <3

Tym razem pozwolę sobie zacząć od aspektu wizualnego. Przepiękna, solidnie wykonana plastikowa butelko-tuba o pojemności 250 ml, kształtem przypominająca liść aloesu. Od razu przyciąga wzrok na drogeryjnych półkach. Jest nietuzinkowa, a z każdym spojrzeniem jest tylko lepiej- minimalistyczne napisy, pęcherzyki powietrza i faktyczny stan ilościowy produktu widać jak na dłoni. Butelka od spodu ma przyklejoną wlepkę z "wizerunkiem" liścia wspomnianej rośliny- majstersztyk!


Zakrętka typu "klik" bardzo łatwo się otwiera, nie musimy obawiać się o nasze paznokcie. Mimo to, nieco trudne wydaje się być wydobycie produktu- mam wrażenie, że mimo delikatnego wyciskania z tubki i tak wychodzi mi go ciut za dużo :) 

Każde opakowanie żelu (sprawdzałam!) ma w sobie większy pęcherzyk powietrza, który wędruje po wnętrzu wraz z obracaniem pojemniczka- naprawdę, jest z tym świetna zabawa :) Umiejscowienie żelu w łazience czy na toaletce nie powinno stanowić trudności- może on zarówno stać na zakrętce i leżeć, jak na załączonym powyżej obrazku- kolejny plus za wielofunkcyjne opakowanie.


Nie przepisałam etykietki, na szczęście udało mi się zrobić dość wyraźne zdjęcie telefonem. Na pierwszym miejscu w składzie jak widać znajdujemy sok z liści aloesu, wzbogacony delikatnie o ekstrakt z bambusa, ogórka, czy arbuza. W moim odczuciu składniki tego kosmetyku są bardzo przyjemne. Pachnie jak aloes, zmieszany z ogórkiem- bez żadnej chemii. Tu punkt dla mojego ukochanego, ja nie wyniuchałam ogórka w pierwszym momencie- dla mnie to po prostu był zapach aloesu :) 

Konsystencja tego kosmetyku jest dosyć specyficzna- przezroczysty produkt troszkę się ciągnie, mimo to jest dość wodnisty. W pierwszym kontakcie z włosami, czy skórą jest lepki i ma się wrażenie, że - jak wszystkie żele do wszystkiego- jest do niczego. Sytuacja zmienia się diametralnie dosłownie 3 sekundy po nałożeniu go :) Nie ma tu mowy o żadnym tłustym filmie, czy brudzeniu rzeczy, bo produkt niesamowicie szybko i skutecznie się wchłania.

Wspomniałam o wielofunkcyjności żelu Holika Holika? Zgadza się. 99% Aloe Soothing Gel Mogę stosować praktycznie na wszystko:

- Jako krem/bazę pod makijażChoć moja skóra bardzo szybko go wypija, lubię nakładać na niego podkład mineralny. Zdecydowaie lepiej się trzyma i estetyczniej wygląda. Dodatkowo żel eliminuje uczucie ściągnięcia się skóry po chociażby umyciu włosów, jak gdzieś szampon skapnie, czy

- Jako żel pod oczyBardzo przyjemnie odświeża i odpręża skórę, szczególnie na noc, kiedy po całym dniu przed ekranem monitora kładę się spać. Nie dość, że mi wtedy przyjemnie pachnie to jeszcze delikatnie chłodzi okolice oczu i łagodzi obrzęk

-Jako serum na końcówki
Ostatnio zdecydowałam się na zrobienie sobie ombre, a dekoloryzacja z niemalże czarnego koloru włosów dość mocno w nie ingeruje, niszczy i wysusza. Spróbowałam więc nałożyć żel na rozjaśnione końce. Efekt? Włosy są mięciutkie, delikatne i ładnie się układają. Żel ich nie skleja.

- Jako żel łagodzący po goleniu
Moja skóra jest niestety bardzo sucha, co często owocuje podrażnieniami po goleniu. Z Holika Holika problem szybko znika (ups, czyżbym wymyśliła im hasło reklamowe?) Wszelkie zaczerwienienia czy piekące miejsca smaruję kropelką żelu i po paru chwilach szczypanie i pieczenie ustaje. Jest za to przyjemny chłodek :)

- Jako żel/krem do rąk
Często nie chce mi się wypakowywać kartonów z kosmetykami żeby posmarować sobie dłonie kremem. Jako że żel mam zawsze na wierzchu, stosuję go zastępczo jako krem do rąk - nawilża, eliminuje uczucie wysuszenia i przede wszystkim szybko wsiąka, więc nie muszę się martwić, czy czegoś nie poplamię palcami :)

- Jako serum na suche łokcie
Skórę w tym miejscu mam bardzo suchą, wręcz tragicznie. Jeśli czuję, że zaczyna się z nią robić coraz gorzej i potrzebuję doraźnego środka, nanoszę żel i sytuacja znacznie się uspokaja. Oczywiście nie jest on jedynym środkiem pielęgnującym suche łokcie, ale jeśli chcę zadziałać szybko i skutecznie, bo np. zaraz mam biec do pracy- sprawdza się doskonale :)


Prawda, że wiele potrafi? :) To cudeńko możecie znaleźć w wielu sklepach internetowych. Zapłacicie około 30 złotych za ćwierć litra super wydajnego i skutecznego produktu. To wcale nie jest tak dużo :) Seria 99% Aloe składa się z:

- wielozadaniowca, którego Wam opisałam powyżej,
- tkaninowej maski do twarzy,
- żelu do mycia twarzy,
- żelu pod prysznic.


Znacie ten żel? Co o nim myślicie? A może używałyście innych kosmetyków azjatyckich? Koniecznie dajcie znać, czego warto spróbować :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję Ci za przeczytanie posta ;)

Podziel się ze mną swoją opinią i zostaw komentarz- każdy z nich napawa mnie chęcią do pisania jeszcze więcej! ;) Dziękuję Ci za wywołanie uśmiechu :)