Jeżeli zaglądacie na mojego Facebooka to wiecie, że obiecałam Wam publikację wpisów 3 razy w tygodniu- właśnie staram się wyrobić w ramach, jakie sobie określiłam i spieszę tej pięknej nocy z kolejną recenzją :) Tym razem, dzięki uprzejmości frmy La Luxe miałam okazję przetestować podkład o wdzięcznej nazwie Magical Cover Long lasting Make-up. W tytule napisałam, że jest on niespodzianką- jesteście ciekawe, czy okazała się miła? Zapraszam do czytania :)
Podkład umieszczony jest w solidnej, szklanej buteleczce o pojemności 30 ml. Bardzo się lubię z takimi rozwiązaniami- przynajmniej widać ile podkładu jeszcze nam zostało. Wydobycie go z buteleczki jest możliwe dzięki bardzo wygodnej i dobrze działającej pompce. opakowanie zdobi złota naklejka z logo, nazwą produktu, składem i wszelkimi wymaganymi informacjami. Jak widzicie, dostał mi się kolor 104- nude, jednak posiada on jeszcze 3 wersje kolorystyczne. Jeżeli jesteście ciekawe, jak wyglądają zapraszam tu: >KLIK!<
Odcień podkładu z początku nabawił mnie obaw, pomyślałam "o nie, znowu podkład którego za nic w świecie nie spasuję ze swoją twarzą, przecież on jest za jasny" Pomyliłam się. Kolor jak najbardziej stapia się z moją skórą, nawet jeśli na początku jest ociupinkę jasny, to bardzo ładnie i delikatnie się utlenia.
Zaobserwowałam na pewno to, że robaczek ma fantastyczne krycie. Na mojej twarzy widnieją wszystkie kolory świata- poradził sobie nawet z tym! Myślę, że producent nie był gołosłowny i naprawdę stanął na wysokości zadania. Po ośmiu godzinach w pracy (+ dojazd) wygląda całkiem świeżo ;) Wiadomo, tu się dotkniemy, tam się smyrniemy i coś się zawsze zetrze.
Produkt nie spływa, nie roluje się i nie robi problemów. Nie zauważyłam też, żeby zostawiał tą taką nieprzyjemną warstewkę na skórze. Niestety, nie jestem w stanie podać Wam jego ceny- szperałam, szukałam i nie znalazłam. Jeżeli jednak będziecie miały okazję, polecam naprawdę go wypróbować- ja się nie zawiodłam, chociaż byłam źle nastawiona- wiecie "podkład musi być drogi żeby był dobry"- zła Yumi, zła. :) Jeżeli chcecie zobaczyć, jak podkład prezentuje się na twarzy, zachęcam do zajrzenia do poprzedniego wpisu :)
Jak wspomniałam na początku, zrecenzowanie tego produktu było możliwe dzięki uprzejmości firmy La Luxe Paris, nie wpłynęło to jednak w żadnym stopniu na moją opinię o kosmetyku.
Znacie markę La Luxe? Jak ją oceniacie? Mogę szepnąć Wam na uszko, że niedługo pojawi się tu więcej ich produktów :) Zainteresowanych ofertą zapraszam na oficjalną stronę- wystarczy kliknąć w logo :)
PS. Zdjęcia wykorzystane do tego wpisu stworzyłam we współpracy z ... moją Babcią :) Bardzo dziękujemy mojej kochanej Babuni za pomoc przy realizacji! ;)
Piszcie, czekam na Wasze opinie! <3