Cześć Misiaki ;)
Domyślam się,
że tęsknota za nowymi postami Was dopadła, co w sumie mnie nie dziwi J
Wpadłam w wir nowej pracy, gdzie w zasadzie wreszcie się odnajduję a moje
pomysły co rusz spotykają się z akceptacją szefa J
Czekam teraz tylko na swojego lapka i telefon i będzie dobrze ;) A co u Was?
Jak zleciały Wam święta i Sylwester? Mam nadzieję, że wszystko u Was w porządeczku a
prezenty się bardzo udały J
Musze się przyznać, że dzięki tym świętom mam Wam o czym pisać- podkłady, kolorówka,
pielęgnacja- oj będzie się działo J Nowy rok? Rozpoczął się wspaniale, właśnie przed trzema godzinami wróciłam z Miśkiem z tygodniowego urlopu noworocznego na wsi :) Było bajecznie i nawet mieliśmy kotka xD Abstrachując, dziś
przygotowałam dla Was małą recenzję śnieżnobiałego pudru ryżowego z firmy
Pierre rene ;) Zapraszam!
Puder ryżowy Loose
Powder firmy Pierre Rene, znajdziemy w drogeryjnych szafach tej marki elegancko
opakowany w czarny kartonik. Sam produkt mieści się w okrągłym, plastikowym opakowaniu,
które muszę przyznać jest bardzo solidne. Mimo, że przeżyło ze mną już niejeden
upadek, dalej się trzyma. Nawet wieczko nie lata luźno. Po zdjęciu pokrywki
ukazuje nam się standardowy dla tego typu produktów dozownik typu „sitko”,
zabezpieczony folią. W opakowaniu znajduje się dokładnie 8g produktu.
Puder ryżowy,
jak zapewne doskonale wiecie ma głównie zastosowanie matująco-wykończeniowe. Kiedyś
kupiłam transparenciaka z essence i niestety, ale zupełnie się u mnie nie
sprawdził- chyba, że mówimy tu o charakteryzacji karnawałowej. Strasznie bielił
mi twarz. Co mogę powiedzieć o tym produkcie? Na pewno, że jest zupełnie inny.
Przede
wszystkim, zacznę od dozowania produktu- nie trzeba nakładać go wcale zbyt
wiele, wystarczy pokrywkę odwróconą do góry nogami położyć na biurku jako naczynie
i tak naprawdę raz „puknąć” w ściankę opakowania a do środka wysypie się
odpowiednia ilość produktu. Teraz wystarczy wziąć pędzel do pudru i omieść nim
twarz. Jest tak drobniutko zmielony, że rozpylony
przypomina mgiełkę, nie jest ciężki ani lepki.
Po drugie, praktycznie nie widać, że na twarzy cokolwiek leży, bardzo ładnie dopasowuje się do koloru mojej skóry. Jako właścicielka skóry o wielu kolorach (co już Wam pisałam nie raz) szukam produktu, który ją trochę ujednolici i jednocześnie zredukuje świecenie tej części twarzy, która jest podatna na przetłuszczanie. Kolor faktycznie staje się bardziej jednolity, chociaż dość ciężko jest mi to osiągnąć bez podkładu- ot, taka moja natura.
Po drugie, praktycznie nie widać, że na twarzy cokolwiek leży, bardzo ładnie dopasowuje się do koloru mojej skóry. Jako właścicielka skóry o wielu kolorach (co już Wam pisałam nie raz) szukam produktu, który ją trochę ujednolici i jednocześnie zredukuje świecenie tej części twarzy, która jest podatna na przetłuszczanie. Kolor faktycznie staje się bardziej jednolity, chociaż dość ciężko jest mi to osiągnąć bez podkładu- ot, taka moja natura.
Muszę przyznać, że nawet po użyciu go na
podkład nie zwijał się i nie zbijał w grudki. Jeśli chodzi o obiecywaną przez
producenta trwałość- mogę z pewnością potwierdzić, że jest wytrzymały- idealny całonocną imprezę. 16 godzin trwałości? Tak, ale z
lekkimi poprawkami. Każda z nas przecież lubi przypudrować nosek ;)
Pierre Rene,
to moje drugie podejście do transparentnego pudru ryżowego i muszę przyznać o
100 razy lepsze od poprzedniego. Dużym plusem jest także cena- ok 16 zł za
opakowanie J Pudru
używam codziennie jako wykończenia makijażu i przyznaję, że bardzo się z nim polubiłam,
jeśli mi się skończy (a uwierzcie mi, to nie takie łatwe xD), to na pewno
zainwestuję w kolejne opakowanie ;)
Co Wy na to,
Dziewczyny? Też go tak lubicie? A może macie jakieś pytania/wskazówki?
Koniecznie do mnie napiszcie, wiecie przecież, że na to czekam J