Wróciłam do Was po mega długiej przerwie, stokrotnie przepraszam, ale musiałam pozałatwiać sprawy ze swoją eks-pracą, tak dokładnie, eks pracą. Znowu szukam roboty ;) No ale dzięki temu mam więcej czasu dla Was :) Kto się cieszy, łapka w górę!
Ostatnimi czasy dość często w blogosferze pojawiały się wpisy dotyczące urządzenia BrushEgg- służy ono do mycia pędzli. Jednak jego cena waha się w okolicach 30-50 złotych. Przyznaję, że i ja poczułam chęć jego posiadania, ale to dla mnie byłby niemały wydatek. Postanowiłam więc wymyślić jakąś alternatywę i tu z pomocą przyszła moja mama, która robiła akurat porządki w łazience. Wyrzucała puste butelki z łazienki i na jednej z nich zobaczyłam zakrętkę piorącą. Już miała wylądować w koszu, ale.. wyratowałam go.
Akurat wtedy dobrze się złożyło, bo moje pędzle domagały się domycia. Postanowiłam więc czym prędzej wziąć się za sprawdzenie, czy pomysł wypali. Słynny Brushegg słynie ze swoich specjalnych wypustek do dokładnego czyszczenia powierzchni pędzli. Dozownik, jak widzie także takowe uwypuklenia posiada. W jego przypadku są to różnego rozmiaru kółeczka na spodzie, oraz czerwony grzebyczek na krawędzi.
Jak się okazało, mój pomysł był strzałem w dziesiątkę! Niewielkim kosztem, bo kupując rzecz, z której i tak korzystam (prać trzeba, rzeczy same czyste nie będą), otrzymałam super czyścik. Nie wydałam ani jednego zbędnego grosza, a efekt jest po prostu idealny :) Już wam pokazuję, jak używam tego mojego wynalazku:
Tak więc przenosimy się do mojej łazienki i pękniętego jak widać zlewu :P Żeby umyć pędzelki potrzebujemy dostępu do bieżącej wody, mydełka, upapranych pędzli i czyścika, co widać na załączonym obrazku. Wiem, że najlepszym rozwiązaniem byloby posiadanie mydła szarego, jednak ja postawiłam na delikatną glicerynową wersję o zapachu avocado z CD.
Cały proces zaczynam od porządnego namoczenia pędzla pod strumieniem letniej wody. Leję wodę zgodnie z kierunkiem "wyrastania" włosia, żeby go nie uszkodzić i nie daj Boże odkleić, to samo tyczy się łączenia drewnianej rączki z metalową otoczką- chcę w końcu, żeby pędzel służył mi jak najlepiej :)
Następny krok to dobre namydlenie pędzelka. Poruszam nim tak, jak zazwyczaj robię to na swojej twarzy- nie przyciskam za mocno, preferuję dłuższe, pociągłe ruchy, ewentualnie małe kółeczka. Jak widzicie już podczas nabierania mydełka sporo brudów ucieka, więc lepiej robić to właśnie nad zlewem, żeby się nie ubrudzić.
Kiedy na pędzlu znajduje się odpowiednia ilość mydła, biorę mój czyścik i na powierzchni z kółeczkami myję pędzel. Zazwyczaj wykonuję koliste ruchy, a sam czyścik przepłukuję kilkukrotnie wodą, żeby pozbyć się tego, co już z włosia wyszło. Muszę przyznać, że te wypukłości powodują bardzo fajne pienienie się specyfiku, co znacząco wpływa na cały proces czyszczenia.
Czerwonego "grzebyczka" używam zwłaszcza wtedy, gdy chcę odcisnąć pozostały we włosiu roztwór z mydła i zmywanego kosmetyku. Przy okazji nie boję się o to, że pędzel się zmechaci, bo czerwone wypustki przy okazji jakby go rozczesują. Oczywiście, też świetnie usuwają zanieczyszczenia. Alternatywą dla ich użycia jest chociażby zmywanie eyelinera w żelu, który jak zaschnie, to naprawdę kiepskawo schodzi.
Znalazłam jeszcze jedno fajne zastosowanie tego czyścika-dozownika: kiedy pędzle są już umyte, można spokojnie nalać do środka płynu do dezynfekcji pędzli i poczekać, aż będą idealnie czyste :)
Prawda, że dobrze zrobiłam, nie skazując go na egzystencję na śmietnisku? :)
Lubicie robić coś z niczego? Jakie ciekawe triki ostatnio wymyśliłyście? Piszcie do mnie koniecznie, bo stęskniłam się strasznie!
Wow, ale super pomysł :) Nie wpadłabym na to !
OdpowiedzUsuńNiesamowicie sprytne rozwiązanie :D
OdpowiedzUsuńAle heca :)
OdpowiedzUsuńNiby taki zwykły koreczek a jednak przydał się i to do mycia pędzli - brawa za kreatywność ;)
Zapraszam przy okazji na jesienny konkursik ;)
Ja kupiłam swojej jajko na ebayu za niecałe 2$:)
OdpowiedzUsuńO mam takie coś ale nie wpadłam ba to, że można to tak używać. Sama mam rękawicę z Rossmanna do masażu, którą wykorzystuję właśnie w ten sposób :)
OdpowiedzUsuńDobry patent! :D
OdpowiedzUsuńMuszę gdzieś taki gadżet dorwać! :))
OdpowiedzUsuńno i prosze, mala rzecz a takie zaskakujace zastosowanie :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! Który płyn to ma taką fajną zakrętkę?
OdpowiedzUsuńMam go! Ale na to nie wpadłam haha
OdpowiedzUsuńMam go! Ale na to nie wpadłam haha
OdpowiedzUsuńAle super pomysł! :) Za taką kasę lepiej kupić coś przydatniejszego, a to jest rewelacyjny wynalazek! :D
OdpowiedzUsuńŚwietne zastosowanie :) Będę musiała u siebie wykorzystać ten pomysł, akurat moje pędzle nadają się do mycia :) Dzięki.
OdpowiedzUsuńŚciskam :)
Nooo to się przydał :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to "przydatne małe coś" ;) Chętnie bym takie przygarnęła do pędzli :)
OdpowiedzUsuńja pędzle myje pod bieżącą wodą, wyciskując je o ręczniki papierowe;p
OdpowiedzUsuńUwielbiam robić coś z niczego! świetny pomysł <3
OdpowiedzUsuńŚwietna pomoc przy myciu pędzli :)
OdpowiedzUsuńpomysł super!! Tez czas na mycie moich pędzli.
OdpowiedzUsuńWow! Ale świetny pomysł :) Na pewno wykorzystam go i zrobię takie mycie pędzli u siebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
pomocne rozwiązanie :)
OdpowiedzUsuńO Ty cwaniaro:) Super pomysł. Również podpinam się pod pytanie, który płyn ma taki bajer?:P
OdpowiedzUsuńBardzo pomysłowe, tez lubię tak kombinować :D
OdpowiedzUsuńO jakie pomysłowe rozwiązanie.
OdpowiedzUsuńŚwietne! Szkoda, że u mnie w domu nie czai się takie cudo :p
OdpowiedzUsuńFajny pomysł :) też lubię dawać przedmiotom drugie życie ;)
OdpowiedzUsuńfaktycznie sporo ostatnio wszedzie tej nowosci ;) gratluje pomyslowosci, po co przeplacac skoro przy odrobinie kreatywnosci mozna zrobic cos z niczego, super :D
OdpowiedzUsuńCiekawy gadżet :D
OdpowiedzUsuńciekawy gadżecik :)
OdpowiedzUsuńP.S. WYtrwałości w poszukiwaniu pracy. Ja szukałam przez pół roku i w końcu znalazłam. Co prawda nie w swoim zawodzie, ale lepszy rydz niż nic ;) Brakuje mi za to wolnego czasu na bloga... :(
Świetne wykorzystanie nakładki, sama bym na to nie wpadła chyba. Wypróbuje na pewno!
OdpowiedzUsuńGenialny pomysł! :D
OdpowiedzUsuńfaktycznie przydatny:)
OdpowiedzUsuńCałkiem praktyczny gadżet :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł! Widziałam, że dziewczyny też zamiast Brush Egg'a używają do czyszczenia pędzli silikonowej gąbki do masażu z takimi wypustkami :) Ja też mam niestety ubitą umywalkę.. :P Wpadł mi kiedyś do niej ceramiczny pojemnik na mydło i ją załatwił.. Teraz już używam tylko plastikowych :P
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko ja tak miałam, że szukałam ciągle pracy :D w końcu trafisz na coś wartego, gdzie poczujesz, że to jest Twoje miejsce
OdpowiedzUsuńświetne! :D
OdpowiedzUsuńŚwietne rozwiązanie :)
OdpowiedzUsuń