niedziela, 5 maja 2019

Catzy Healing Shampoo - jak się u nas sprawdziły?

Hej Miśki :) 

Jak się macie po Majówce? Mam nadzieję, że upłynęła Wam równie dobrze, jak i mnie. Przyszedł czas, by przedstawić Wam kolejną recenzję a wraz z nią - kolejne produkty. Tym razem mam coś dla osób, skupiających swoją uwagę na włosach, czyli szampony z serii Catzy Healing, które przez ostatni czas testowaliśmy razem z Mr. Narzeczonym. Jesteście ciekawi naszej opinii? Zapraszam zatem do dalszego czytania :) 
W skład linii healing wchodzą dwa szampony - czerwony (klasyczny), przeznaczony do każdego rodzaju włosów. oraz zielony (herbal) do włosów silnie przetłuszczających się. Jak mówi producent, jest to seria skutecznych szamponów przeciwłupieżowych zawierające 1% pirytionanu cynku- substancji o działaniu przeciwbakteryjnym i przeciwgrzybicznym. Starannie oczyszcza skórę głowy i eliminuje łupież. Poza właściwościami przeciwłupieżowymi, pielęgnuje włosy, nadaje im blask, miękkość i puszystość. Odpowiednio dobrana receptura, sprawia, że zmniejsza nadmierne wydzielanie sebum, jest delikatny i działa kojąco na skórę. Healing Shampoo został wprowadzony na rynek w 1991 roku i był jednym z pierwszych szamponów przeciwłupieżowych sprzedawanych i produkowanych w Polsce. Jego receptura oraz właściwości wspomagające kurację sprawiły, że uzyskał prawo do sprzedaży w aptekach. 
Oba szampony znajdują się w plastikowych butelkach o pojemności 200 ml. Każda z nich zamknięta typową nakrętką z zamknięciem typu "klik". Nakrętki nawiązują kolorystycznie do rodzaju szamponu. Są one bardzo szczelne, przetrwały majówkowe wojaże w stanie nienaruszonym, nie ulała nam się ani jedna kropelka - za co należy się duży plus. Niestety, wylewające się w walizce kosmetyki to taka moja mała zmora.
W kwestii wyglądu i konsystencji - szampony nie różnią się od siebie praktycznie niczym - oba mają delikatnie niebieskie zabarwienie, są kleiste i dość gęste. Zarówno mnie jak i Miśkowi przypominają legendarny już Head & Shoulders - nawet zapach niejako wydał nam się podobny. Producent określa go jako migdałowy - możemy się z tym zgodzić. Jest bardzo przyjemny i utrzymuje się na włosach. Produkt należy zużyć w ciągu 12 miesięcy od daty pierwszego otwarcia. 
Zieloną butelką zajął się Narzeczony. Jego wrażenia po użyciu produktu nie były złe. Mówił, że szampon pienił się doskonale, ładnie pachniał i nie szczypał go w oczy. Nie wywołał też żadnego podrażnienia czy reakcji alergicznej na jego wrażliwej skórze. Po umyciu włosy były bardzo mocno oczyszczone, stały się zupełnie inne w dotyku. Misiek stwierdził, że generalnie mógłby używać go bez problemu jako dzienniaka, bo robi to, co robić powinien. Niestety- gdy włosy wysychały, oboje widzieliśmy, że stają się suche, szorstkie i napuszone. Innym, równie niepożądanym efektem było wysuszenie się skóry głowy i osypywanie się łupieżu, z którym tak naprawdę Kochany nie ma problemu na codzień.
Czerwona butelka przypadła w udziale mnie :) Choć podobnie jak Misiek nie mam problemów z łupieżem, chciałam przekonać się, jak działa. Widziałam wiele pochlebnych opinii na jego temat więc podjęłam wyzwanie. Moje pierwsze wrażenia były bardzo tożsame z wrażeniami Narzeczonego - szampon super pachniał i pięknie się pienił. Szybko jednak zauważyłam, że włosy mocno się plączą i bez odżywki nie mam co podchodzić do prób rozczesywania. Dokończyłam mycie i czekałam na to, co będzie po wyschnięciu. Włosy były szorstkie i napuszone. Zaczęły się znowu mocniej skręcać, czego oczywiście bardzo nie lubię. Zauważyłam natomiast bardzo mocne oczyszczenie. Używam go w tej chwili bardzo sporadycznie, gdy chcę porządnie oczyścić włosy np. przed laminowaniem galaretką. Do tego sprawdza się idealnie.
Podsumowując, z szamponami leczniczymi trzeba obchodzić się bardzo ostrożnie, bo niewłaściwy użytek może wywołać niepożądane skutki. Bardzo się cieszę, że mogłam przekonać się na własnych włosach na co stać te dwa produkty. Nie wiem, czy zakupię je ponownie, jeśli jednak będziecie chcieli spróbować ich u siebie, za butelkę zapłacicie około 15-16 złotych.
Macie swoją opinię o tym produkcie? Czy często testujecie kosmetyki ze swoimi drugimi połówkami?

Ściskam <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję Ci za przeczytanie posta ;)

Podziel się ze mną swoją opinią i zostaw komentarz- każdy z nich napawa mnie chęcią do pisania jeszcze więcej! ;) Dziękuję Ci za wywołanie uśmiechu :)