niedziela, 1 października 2017

Podróż do świata TeaRebels

Hej Miśki ;)

Jak się miewacie? Jesień rozhulała się w pełni, mimo że zaczęła się niespełna tydzień temu. Dla Was zapewne też jest to czas, kiedy najlepiej zaszyć się w domu pod ciepłym kocem z filiżanką gorącego napoju w dłoniach. Dla mnie to najprzyjemniejszy moment, by poznawać nowe smaki aromatycznych kaw i rozgrzewających herbat. Dlatego też przygotowałam dla Was wpis o tym, co aktualnie znajduje się w moich kubkach. Jesteście ciekawi? 
Wiem, że rzadko pojawiają się tu wpisy kulinarne (weź tu blogerko kosmetyczna zrecenzuj herbatę, hehe), jednak nie mogłam się oprzeć. Po przeczytaniu wpisu czerwonafiliżanka, postanowiłam sprawdzić osobiście, o czym koleżanka pisze. Wiecie- siła poleceń i sugestii ;). Na początek, zdecydowałam się na wybór owocowej yerba mate i kawy rozpuszczalnej o smaku kokosa. Uwierzcie mi, ciężko jest się zdecydować na jeden, czy dwa smaki. W ofercie jest bardzo dużo, zarówno herbacianych, jak i kawowych wariacji. Możecie sami sprawdzić, wystarczy KLIK  :)
Na pierwszy ogień poszła u mnie malinowo-brzoskwiniowa yerba mate. Bardzo spodobało mi się to, w jaki sposób opracowane jest opakowanie. Na każdym opakowaniu herbaty z serii Rebels znajdziemy wizerunek światowych ikon, m.in. Marilyn Monroe, Steve'a Jobsa, czy Alberta Einsteina. Dodatkowo, na bocznych ściankach opakowania można znaleźć cytaty tych postaci.
O parzeniu yerby nie wiedziałam i nadal nie wiem zbyt wiele. Podobno samo przygotowanie to cały rytuał, wymagający specjalistycznego osprzętu i przygotowania. Z tego co wiem, prawdziwą yerbę robi się, wsypując nawet pół naczynia suszu! To dlatego mówi się, że daje niezłego kopa energetycznego, musi być niesamowicie mocna. Jeśli chcecie wiedzieć- nie, nie jestem hardkowem, nie próbowałam ;)
Doszukałam się natomiast informacji, że osoby początkujące nie powinny używać do naparu więcej niż dwóch łyżeczek na szklankę. Tak też właśnie robię. Wsypuję 2 łyżeczki yerby do zaparzacza (który swoją drogą i tak wiele nie daje, bo produkt jest baaaardzo drobniutki), zalewam wodą i czekam :) W sumie, zaparza się bardzo podobnie do zielonej herbaty, którą uwielbiam i co ważniejsze- bardzo czuć tą malinę z brzoskwinią :)
Drugą kategorią produktu, który zdecydowałam się sprawdzić, to smakowa kawa rozpuszczalna. Jako, że należę do naczelnego gatunku kawożłopów, nie mogłam jej sobie odmówić. W tej serii znajdziemy 6 wariantów smakowych, z czego każdy swoją nazwę zawdzięcza poszczególnej porze dnia. W puszeczce znajduje się 60 g kawy, zapakowanej w folię zapobiegającą wietrzeniu napoju. Dodatkowo, po bokach opakowanie zabezpieczone jest holograficznymi naklejkami, które zapewniają nas, że nikt jej wcześniej nie otwierał. Bardzo duży ukłon kieruję tutaj do producentów, bowiem kawę po pierwszym otwarciu można przesypać do puszki  i nic nam nie wietrzeje
Spodziewałam się, że po otwarciu woreczka znajdę raczej granulat kawowy, dużym zaskoczeniem było dla mnie znalezienie kawy w formie pyłku- taką formę wolę zdecydowanie bardziej- lepiej się rozpuszcza. Aromat kokosa wyczuwalny jest momentalnie- jest cudny i rozbudza kubki smakowe. Szczególnie, jeśli ktoś tak jak ja kocha i przytula wszystko, co ma kokosa w sobie, lub po prostu jest kokosem :) Do zaparzenia jednej takiej kawy używam 1,5 łyżeczki proszku, zazwyczaj robię ją sobie w proporcji pół na pół z mlekiem - jest wtedy bardzo łagodna, z delikatnymi nutami smakowymi i niewielką ilością charakterystycznej, kawowej goryczki. 
Pamiętam, że któregoś dnia zabrałam tą kawę do pracy. Obiecałam dwójce znajomych, że zrobimy degustację... i tak, z radosnej trójki pijącej kawę zrobiło mi się około 10 osób- ma się ten magnetyzm ^^ Tym oto magicznym sposobem puszka została w pracy i pomaga nam przezwyciężyć trudy poranka. Mam jeszcze kilka osób, które się zadeklarowały spróbować, więc na pewno rozejdzie się jak świeże bułeczki. 
Pozytywnie zaskoczona kokosowym wariantem, postanowiłam domówić kolejnych kilka smaków, żeby sprawdzić, czy są równie dobre. Zdecydowałam się na adwokata, pomarańczę i tiramisu. Ten pierwszy został już odpakowany i zdegustowany w towarzystwie ukochanego. Jednogłośnie uznaliśmy, że jest przepyszna! :) Jeśli jesteście zainteresowani, na stronie Tea Rebels trwa aktualnie promocja- jeden smak kawy (60g) kosztuje 9,99, możecie także od razu kupić pakiet 6 smaków za 49,99. Więcej informacji znajdziecie tu: KLIK

Ciekawa jestem, co ostatnimi czasy gości w Waszych kubkach? Jesteście bardziej kawowymi, czy herbacianymi istotami? :)

Ściskam! <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję Ci za przeczytanie posta ;)

Podziel się ze mną swoją opinią i zostaw komentarz- każdy z nich napawa mnie chęcią do pisania jeszcze więcej! ;) Dziękuję Ci za wywołanie uśmiechu :)