niedziela, 9 czerwca 2019

Kolejny zapach od Nou Parfum - Cherry Blossom

Hej Miśki <3
Dziś znowu zabiorę Was w podróż pełną zapachów. Choć sezon kwitnienia wiśni już dawno za nami i pozostaje nam tylko czekać na ich pyszne, skąpane w słońcu owoce, nadal możemy cieszyć się tym przepięknym aromatem! Jak to możliwe? Firma Nou zamknęła go w szklanym flakoniku, w postaci perfum Cherry Blossom


O samej marce opowiadałam Wam już dwukrotnie, recenzując jeden z zapachów męskich TUTAJ , oraz przy okazji przedstawienia "siostrzanego" zapachu Freesia z serii „Flowers” TUTAJ. Z racji tego, że trochę się już znamy, możliwość poznania nowego zapachu sprawiła mi niemałą frajdę - wprost uwielbiam poznawać nowe zapachy i stawiać czoła wyzwaniom, jakim są recenzje zapachowe. To naprawdę niełatwa sztuka, oddać zapach słowem :)
Cherry Blossom, jeśli chodzi o opakowanie nie różnią się od opisywanych przeze mnie perfum o zapachu frezji - ponownie mamy tu porządny, czarny kartonik z kwiatowym motywem, oraz korespondującą z nim etykietę na flakoniku. Pojemność tego cudeńka to 50 ml, zaś cena wynosi około 69zł. Powiem szczerze, uwielbiam czerń i minimalizm na opakowaniach. Mam przez to wrażenie, że mam do czynienia z produktami z wyższej półki i czuję "powiew luksusu" - też tak macie? :) 
Nuty zapachowe, z których stworzony został ten zapach, to:
Nuta głowy: peonia, brzoskwinia
Nuta serca: kwitnąca wiśnia, jaśmin, róża, fiołek
Nuta bazy: piżmo, drzewo
Pierwsze, co czuję po użyciu tych perfum, to przyjemna, orzeźwiająca słodycz. Zdecydowanie da się wyłapać typowo wiśniowe akcenty. Następnie, daje się wyczuć odrobinę nut drzewnych- to trochę tak, jakbyśmy wąchały kwiat od płatków, aż po gałązkę. Akcenty owocowe najbardziej wybijają się u mnie, gdy perfumy zetkną się ze skórą, wówczas zapach nabiera mocy. Cudowną rzeczą jest fakt, że użyte rano - wieczorem nadal są wyczuwalne
Przyznam, że bardzo się bałam, że zapach ten będzie przyciągał do mnie wszelkie pasiaste stworki, których panicznie się boję - na szczęście, wcale nie wpłynął na to zupełnie i mogę używać ich nawet teraz, gdy od bzyczących bestii roi się za oknami. Jestem zadowolona z tego zapachu i z pewnością,  gdy skończy mi się ta butelka, wrócę do nich ponownie. Mogę się nawet pokusić o stwierdzenie, że wariant kwitnącej wiśni podoba mi się bardziej, niżeli Frezja.
Brawo, Nou!
Na dziś to tyle :) Podejrzewam, że zapachów na blogu będzie coraz więcej, naprawdę spodobało mi się ich recenzowanie. Ciekawi mnie, czy i Wy lubicie to robić? Jeszcze taka mała uwaga ode mnie: Pamiętajcie - mówimy: Te PERFUMY, nie ten Perfum czy ta Perfuma - to przyprawia mnie o dreszcze.

Przy okazji, ponownie dziękuję Only You za możliwość poznania tego zapachu. Fakt ten nie wpłynął w żaden sposób na moją recenzję.

Ściskam! <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję Ci za przeczytanie posta ;)

Podziel się ze mną swoją opinią i zostaw komentarz- każdy z nich napawa mnie chęcią do pisania jeszcze więcej! ;) Dziękuję Ci za wywołanie uśmiechu :)