poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Idealna przesyłka od Nieidealnej! - Dary Losu #2

Hej Miśki!

Mamy sierpień, a wraz nim kilka powodów do świętowania :) Kilka dni temu obchodziłam kolejne urodziny, z których nie ukrywam, cieszę się bardzo. Przed tym dniem także nie brakowało mi atrakcji. Jakich? Dowiecie się, zostając ze mną do końca. Póki co jednak, postanowiłam podzielić się z Wami cudeńkami, które przysłała do mnie Karolina z kanału Nieidealna :) Zajrzyjmy więc do pudła!
Zasadniczo, powinnam powiedzieć "zajrzyjmy do pudeł" bowiem przesyłka składała się aż z dwóch kartonów - możecie sobie wyobrazić jak ogromnie dużo się tu tego znalazło! Karo idealnie zadbała o staranność wysyłki, wszystkie produkty były zabezpieczone, ewentualnie zdezynfekowane i przede wszystkim pakowane z największą dbałością o każdy szczegół. O czym mówię?
Mówię chociażby o próbkach wosków, głównie marki Yankee Candle. Każdy kawałeczek tarty, Karo zapakowała w woreczek strunowy, nakleiła nalepkę i dokładnie opisała jak się który nazywa. Jeśli czytacie mnie już trochę, to zapewne wiecie, że jestem woskomaniaczką i uwielbiam otulać się przytulnymi zapachami. Przeliczyłam to wszystko i okazało się, że w paczce znalazły się dwie pełne tarty i 21 próbek. Jestem w niebie! :)
Przejdźmy na kosmetyczną stronę mocy. W otrzymanej paczce było całe mnóstwo produktów do.. wszystkiego ;) Starałam się pogrupować je w jakiś konkretny sposób, zaczęłam więc od produktów do ciała. Lecimy od góry:
Joanna, oliwka pielęgnacyjna do ciała - kosmetyk uniwersalny, w wersji podróżnej. Na pewno wezmę go ze sobą na wakacje, żeby wyeliminować ewentualne podrażnienia powstałe po goleniu.
Isana, żel pod prysznic z serii Elegance - żel z ekstraktem z Magnolii o cudnym, kwiatowym zapachu. Używałam go już- kąpiele w jego towarzystwie są bardzo relaksujące.
Pumice SPA, proszek do peelingu - ten produkt to dla mnie coś zupełnie dziwnego - jeszcze nie spotkałam się z taką formą produktu - na pewno już niedługo pojawi się na blogu ;)
Venus Use&Go, balsam do ciała w sprayu - jeśli nie lubicie się męczyć z wyciskaniem produktu z opakowania- będzie to produkt dla Was. Aplikacja jest szybka i wygodna. Zapach balsamu jest bardzo przyjemny a sama forma przyspiesza aplikację.
Kolejnym elementem paczki, były produkty do pielęgnacji włosów - dwa szampony i dwie odżywki. Przyjrzyjmy się im bliżej:
Schauma, Nature Moments - Bardzo fajny, cudownie pachnący szampon. Po przygodzie z natura siberica mogę śmiało stwierdził, że doprowadza moje kłaczki do względnej normalności, a jego zapach całkiem długo utrzymuje się na włosach.
Cosnature, repair haarmaske - Jeszcze nie zdecydowałam się na użycie tej maski, ponieważ denkuję produkty, które zostały przeze mnie używane wcześniej. Niemniej jednak, mogę powiedzieć że baardzo ładnie pachnie. Jeśli macie o niej swoje opinie, dajcie znać.
Pilomax Wax Daily, szampon codzienny do włosów farbowanych ciemnych - miałam już jedną tubkę tego szamponu i bardzo się lubiliśmy. Fajnie wygładzał, dobrze domywał oleje.
Pilomax Wax Daily, odżywka kolagenowa do włosów ciemnych i zniszczonych- ta odżywka akurat trafi do mojej mamy, której włosy są zdecydowanie cieńsze niż moje - jej zdecydowanie też się przyda odrobina pielęgnacji ;)
Produktów do twarzy o różnym przeznaczeniu także mam teraz pod dostatkiem. Część z nich zostanie w domu, część na pewno będę porywać na nadchodzące wyjazdy:
Bielenda, fixer do makijażu - bardzo przydatna rzecz, mająca za zadanie utrwalić makijaż. Nie ukrywam, że przydaje się w takie upały, jakie towarzyszą nam przez ostatnich kilka dni. Nie dość, że to, co sobie zmalujemy faktycznie wytrzymuje nieco dłużej, to nakładając go możemy się orzeźwić.
Avon planet spa, rozświetlająca maska do twarzy - kolejny produkt, z którego jeszcze nei korzystałam. Ma za zadanie rozświetlić naszą skórę - nakładamy, masujemy i zmywamy ;) Pachnie pudrowo, jak kosmetyki dla dzieci. Nie ukrywam, że bardzo mnie ciekawi :)
Be organic, mleczko do demakijażu - bardzo ciekawie zapowiadający się produkt, eleganckie opakowanie... Jednak, żeby zmyć nim makijaż, trzeba się ostro namachać. Niestety, ale chyba się nie polubimy.
Ziaja liście manuka, krem mikrozłuszczający z kwasem migdałowym - do kosmetyków z Ziaji jak wiecie jestem nieco sceptyczna, ale ten krem wydaje się być interesujący. Wiem, że ta seria ma wiele zwolenniczek, zobaczymy czy znajdę się wśród nich ;)
Lirene, duo płyn do demakijażu - dwufazowe micele bardzo, bardzo lubię. Ten, ma bardzo wygodne i bezproblemowo działające zamknięcie typu "klik". Mimo, że zapach nie należy do najpiękniejszych, rewelacyjnie zmywa makijaż!
Pozostały nam kosmetyczne różności. Część z nich znam, niektórych nie, mimo to bardzo się cieszę:
P2, krem do skórek - jak zapewne już wiecie, jestem lakieromaniaczką. Manicure często, jeśli nie stale gości na moich paznokciach. Pielęgnacji zatem nigdy dość

W paczce nie zabrakło także licznych próbek - od masek i peelingów kawowych, przez masę, wspomnianych na początku wosków...
...aż po próbki podkładów i kremów BB wszelakiej maści i pochodzenia - jak widzicie, dzięki Karo, mam pełne ręce roboty :) Moi mili, czas na kolorówkę! :)
Lirene nature matt, fluid matujący - podkład w kolorze 10- porcelanowym. Jest to kosmetyk dość gęsty, kremowy o całkiem ładnym kolorze. Po pierwszym użyciu zauważyłam, że słabo kryje. Jest dobry w momencie, kiedy moja skóra nie wymaga większego kamuflażu. Nawet go polubiłam
Under twenty anti acne, fluid matujący - niestety, produkt ten okazał się dla mnie za ciężki i za ciemny. Próbowałam nałożyć go na twarz po opaleniu się - nadal wyglądałam jak w marchewkowej masce. 
VG Professional, paleta do konturowania - bardzo ale to bardzo udana paletka, zawierająca dwa odcienie różów, aplikator a'la te z bourjois i lusterko. Kolory są typowo moje, używam jej na codzień. Oprócz nich, w paczce znalazł się także róż z
Makeup Revolution, the matte blush - zdecydowanie za jaskrawy. Niestety, nie potrafię go używać tak, żeby nie wyjść na klauna :)
Bell, Secretale - puder matujący w numerze 03 bardzo fajnie sprawdza się, kiedy chcę przyklepać makijaż. Nie waży się, nie osypuje. To moje kolejne opakowanie. Z tej firmy trafiło do mnie także trio cieni w numerze 06.
Manhattan, Button Baby i Square dancer - idealne palety cieni na szybki wyjazd. Każda z nich zamykana na magnes, zadowalająca pigmentacja - wystarczą do wykonania makijażu dziennego.
Makeup Revolution, Lock & Load eyeshadow - fikuśna paleta o wysokiej pigmentacji w szalonych imprezowych kolorach. Zazwyczaj operuję brązami, ale kto nie lubi odrobiny szaleństwa? :)
Pierre Rene, loose eyeshadow - to nic innego niż złoty pigment. Bardzo efektowny zarówno na sucho, jak i na mokro. Uwielbiam! Można go stosować także do manicure :)
Kobo, liquid liner - eyeliner w pędzelku o intensywnym, czarnym kolorze. Bardzo dobrze się nim operuje, nie smuży i szybko zasycha. Tak jak lubię! :)
Bell, mat liquid lips - płynna, matowa pomadka w malinowym odcieniu 02. Nie byłam przekonana do tego koloru, ale finalnie go polubiłam.
Ingrid, ideal skin concealer - korektor w płynie. Bardzo jasny odcień pozwala mi skorygować wiecznie męczące cienie pod oczami. ma bardzo wygodny aplikator.
Golden Rose, miracle lash - druga w moim życiu maskara z Golden rose. Ma prostą, silikonową szczoteczkę, tak jak lubię! Bardzo ładnie wydłuża rzęsy. Jest świetna!
Bell Hypoallergenic, lip liquid 06 - kolejna matowa pomadka w płynie, niestety zbyt neonowa. Tego koloru nie używam, chyba jestem już na niego za stara.
Rival de Loop, Augenbrauenstift - kredka do brwi, bardzo wygodnie aplikująca kolor na brwi. Choć wydawało mi się, że jest dla mnie zbyt brązowa, używam jej gdy nie mogę znaleźć swojej pomady i jest całkiem ok.
Makeup Revolution, pomadka - najklasyczniejsza, czerwona pomadka. Trzyma się na ustach całkiem dobrze, choć wiadomo, w ciągu dnia wymaga kilku poprawek.
Na koniec zostało mi jeszcze kilka gadżetów, których nie miałam pojęcia jak sklasyfikować:
- Płyn do czyszczenia pędzli z Natury
- Czyścik do pędzli z Golden Rose,
- Kolczyki i rękawiczka do kąpieli.

Bardzo Ci Karolina, dziękuję! Miejsce w moim pokoju znacznie się ograniczyło, hahaha :) Jak widzicie, jest tego troche, a to nie koniec niespodzianek, bowiem w tym miesiącu dostałam jeszcze więcej rzeczy - z przedurodzinowego spotkania "Fajnych babeczek" i, no cóż, urodzinowej paki od Karoliny - tak, to dziewczę kompletnie oszalało i przygotowało dla mnie prezent urodzinowy z DM. O nim napiszę zapewne już wkrótce, bo aż mnie korci, żeby zacząć tego używać! :)

Jeśli chcecie wiedzieć więcej o danym produkcie, nie wahajcie się - piszcie do mnie śmiało :)
Buziaki <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję Ci za przeczytanie posta ;)

Podziel się ze mną swoją opinią i zostaw komentarz- każdy z nich napawa mnie chęcią do pisania jeszcze więcej! ;) Dziękuję Ci za wywołanie uśmiechu :)