niedziela, 14 maja 2017

Volume Celebrities - najlepsza maskara od Eveline Cosmetics

Witajcie :)

Po ostatnim poście, dotyczącym moich zdobyczy na promocji w Rossmannie, pojawiła się na blogu duża fala zainteresowania, za którą pięknie każdej z Was i wszystkim razem pięknie dziękuję :* Dla blogera, szczególnie tak mało znanego jak ja jest to mega ważne. Dlatego, w odpowiedzi na Wasze zaciekawienie i zapotrzebowanie na informacje, postanowiłam przygotować na ten tydzień kilka szybkich, pojedynczych recenzji tych kosmetyków, o które pytałyście najczęściej. Dzisiaj pod lupę bierzemy maskarę Volume Celebrities, cudowne dziecko Eveline Cosmetics :)
Maskarę o niebanalnym i luksusowym wizerunku poleciła mi swego czasu LadyAggu, mówiąc, że po ostatnim Meet Beauty zakochała się na maksa w jej możliwościach. Zwlekałam. Naprawdę, długo zwlekałam, bo miałam czym się malować. No, ale przyszła przecież obniżka w Rossmannie, bez maskary wyjść nie mogłam :) Padło właśnie na tę. Co mogę o niej powiedzieć?
Piękne złotawe opakowanie daje poczucie luksusu i elegancji. Wyjmując taką maskarę, żeby poprawić makijaż będziemy na pewno wyglądać na osoby używające kosmetyku z wyższej półki. W tej ślicznej buteleczce znajduje się 8 ml czarnego tuszu. Konsystencja produktu jest półpłynna, w stronę żelowej o wysokiej pigmentacji. Kosmetyk nadaje się do użytku przez sześć miesięcy od otwarcia.
Szczoteczka, jak widzicie jest silikonowa, w kształcie "ósemki". Pogrubiona końcówka pomaga pomalować rzęsy w trudno dostępnych miejscach, takich jak wewnętrzny kącik oka. Swoją drogą, czy zdarzyło Wam się kiedyś specjalnie umyć szczoteczkę, żeby lepiej pokazać, jak ona faktycznie wygląda? :) Włoski, a właściwie wypustki są różnej długości, co zapewnia że żadna rzęsa nie zostanie pominięta.
Maskara ślicznie rozdziela i wydłuża rzęsy. Podoba mi się, jak bardzo nadaje moim rzęsom objętości. Jestem osobą, która nie potrafi żyć bez czarnego eyelinera na powiece. Jednak, gdy go nakładam linia rzęs gubi się w tym kolorze. Używając tej maskary sprawiam, że spokojnie rzęsy się uwidoczniają i tworzą śliczny wachlarz. Nie mam wobec niego żadnych zastrzeżeń. Włoski  mi się nie skleiły, ani tusz nie grudkował. Poniżej możecie zobaczyć, jak wygląda różnica pomiędzy okiem pomalowanym, a tym nie ruszonym w ogóle :)

Prawda, że robi różnicę? :) Jak dla mnie jest to najlepsza w tej chwili maskara- wcale nie muszę wydawać majątku, żeby osiągnąć wymagany efekt :) Jak dla mnie wystarczy zwyczajnie jedna warstwa. Na pewno szybko z niej nie zrezygnuję. Ogółem, przepraszam za moje nieokrzesane brwi, ale kompletnie nie chciało mi się robić wówczas pełnego makijażu i wyglądają one dokładnie tak, jak je matka natura stworzyła :)

I jak, podoba się Wam ta maskara?  :)

Buziaki <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję Ci za przeczytanie posta ;)

Podziel się ze mną swoją opinią i zostaw komentarz- każdy z nich napawa mnie chęcią do pisania jeszcze więcej! ;) Dziękuję Ci za wywołanie uśmiechu :)